Blog
Felietony
Pogodny Dzień
Autor: Michał
Stanowisko: Planista - Kupiec
Branża: produkcja/handel, artykuły biurowe
Pogoda, jak to pogoda, zawsze nie najlepsza w Polsce. Od czasu, gdy sprzedałem zepsuty samochód chodzę pieszo do pracy. Człowiek się przyzwyczaja, ale mimo to pogoda jest istotna, gdy się chodzi do pracy. Ma niebagatelny wpływ na rozpoczęty dzień w pracy …
… a tego poranka nie była najlepsza, a co za tym idzie i początek dnia był raczej typowy. Wpadam do biura i jak zawsze odpalam komputer zanim zdejmę kurtkę i zmienię buty. Na dzień dobry wita mnie magazynier, w końcu dotarła do nas dostawa z Chin. Znowu spore rozbieżności w ilościach, no nic, oby tylko nie było problemów jakościowych. I po kolei, najpierw Outlook, zanim poczta się ściągnie, wbijam hasło i odpalam MRP system. Notes i krótka notatka, trzeba rozliczyć notę do dzisiejszej dostawy. Skype nie od razu, nie miałbym czasu przeczytać wszystkich maili. Telefon ze sprzedaży, czy mamy certyfikat na jeden z naszych produktów. Pilne. Od razu przechodzę do działania, lepiej załatwić prostą sprawę „od ręki”. Na szczęście mam to co potrzebne na dysku. Krótki mail i sprawa załatwiona. No, i nie ma tego złego, jedyne 37 maili do przeczytania. Większość od dostawców z dalekiego wschodu. Oni mają kilkugodzinną przewagę. Szybki scanning wiadomości, większość automatycznie posortowana przez Outlooka, pogrupowana po kryteriach dostawcy, biuro, transport etc. Mniej istotne odpowiadam z biegu, ważniejsze robię notatki i przypisuję priorytety, do niektórych wysyłam krótkie zapytania-sprostowania. Efektywna komunikacja to klucz do sukcesu, podobno mistrzostwo zdobywa się latami. Telefon, dostawa z jednej z naszych fabryk się spóźnia. Nie moja działka, ale muszę się tym zająć, kolega ma dzisiaj urlop. Lecę na magazyn, towar już rozładowany w strefie dostaw, czeka na wyrywkową kontrolę jakości. Wszystko w porządku, długofalowa współpraca i solidna weryfikacja dostawców przynosi efekty, żeby jeszcze te poprawne ilości trafiały na faktury. Wracam do biurka, jednym okiem patrzę na zegarek, 10.58 … .
… krótka przerwa, czas w końcu wypić herbatę. Kawy nie piję, nie ma takiej potrzeby.
Przebijam się przez kolejne maile, dokumenty z importu, przypomnienie o płatnościach, opóźnienia w dostawach, negocjacje cen i MOQ, zapytanie ze sprzedaży, czas leci … . Zadanie za zadaniem i coraz trudniejsze kwestie, niektórych dzisiaj nie rozwiążę. W końcu przebrnąłem przez operacyjne problemy i mogę zająć się planowaniem. Otwieram swój magiczny plik z Excel’a, kilku dostawców wytypowanych do analizy. Zapuszczam właściwe raporty i można iść na obiad. Jest 12.45.
Po powrocie od razu rozpracowuję pierwszego dostawcę, szacuję możliwości nowego zamówienia, stany znacznie poniżej norm, średnia 3 miesięczna vs średnia 6 miesięczna plus do tego podpieram się OLAP-em, żeby wyłapać niestandardowe zamówienia przekłamujące wielkość popytu. Czasami trzeba skonsultować z odpowiednim kanałem sprzedaży. Kilkanaście minut i wnioski gotowe. Import danych do systemu, jest zamówienie, eksport na maila i poszło w świat. Status oczekuje na potwierdzenie. Odznaczone w kajecie do potwierdzenia. Przechodzę do następnego dostawcy. W międzyczasie kolejny telefon, oferta spedycyjna, … 13:45. Przypomnienie o spotkaniu w sprawie zapasów za 15 minut. Jestem przygotowany, ale trzeba zrobić chwilę przerwy i oczyścić umysł. Już po spotkaniu 15:10, nie jest źle, zmieściłem się z zapasem w swojej premii, niezawodność dostaw również na dobrym poziomie. Humor mi dopisuje, w międzyczasie odpowiadam na kilka maili. Można posilić się smacznym owocem. Ten dzień jednak skończy się dobrze. Telefon. Przewoźnik nie wyrobi się z dostawą na jutro. Opóźnienie o jeden dzień. Szybka kontrola w systemie, nie ma biedy, mamy jeszcze odpowiedni zapas. Szybkie info o opóźnieniu na magazyn.
17:03 wychodzę z biura, zapomniałem zrobić ksero dziewczynie, cofam się … zmęczony, ale już w drodze do domu i jakby znowu słońce wyszło.
Powyższa praca brała udział w konkursie "Dzień z życia logistyka".