Blog
Felietony
Zmiany...
Autor: Mariusz Perłowski
Stanowisko: Specjalista ds. planowania
Branża: meblarska
I… stało się! Klamka zapadła. Na biurku dyrektora wylądowało wypowiedzenie. Bez podawania przyczyn, żeby nie drażnić, za to z kilkoma słowami podziękowania, żeby odejść z klasą. I nie spalić mostu. Dodatkowa opcja zawsze się przyda. Podobno.
Później już tylko miesiąc wypowiedzenia. Dwa tygodnie przekazywania obowiązków, kolejne dwa wakacji. Spokojnych wakacji, bez służbowej komórki, bez informowania niepoinformowanych, bez tych wszystkich pytajników, wykrzykników, chwil wymownego milczenia…
Tylko w głowie mętlik, choć zaryzykuje stwierdzenie, że poukładany... Rzekłbym nawet, że zaszufladkowany, nieomalże trzymany w garści. Jak ten wróbel, którego dopiero co chwyciłem… Z deszczu pod rynnę można by rzec, ale za to z nadziejami. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe możliwości. Opcja, która po gruntownej analizie pretendowała do miana lepszej, skuteczniejszej. Wydajniejszej (?).
Koszula, krawat, nowe wyzwania, nowe buty. Umówiona godzina zero. Przyjazny sekretariat, wygodny fotel. Czekam…
Kilka twarzy, które już gdzieś kiedyś widziałem, cała ekipa obcych. Wreszcie już nie-obcy, zatrudniający mnie w nowej firmie Dyrektor. Dzień dobry Panu. Dzień dobry Panu. Przejdźmy na „ty” i inne przyjemności dnia niecodziennego… Tu będzie Twoje miejsce pracy, z tymi ludźmi będziesz pracował, to Pani Krysia, to Pan Grzegorz (*imiona celowo zmienione), to zakres Twoich obowiązków. Czas start!
No to czas start… pół godziny na analizę jakiegoś rocznego planu zakupów od głównego chlebodawcy (czytaj: klienta), kolejne 15 minut na weryfikację obciążenia poszczególnych działów nowej firmy, spotkanie z tym, spotkaniem z TYM, i z tamtym. Organizacja terminarza. Rozmowa z wymagającymi rozmowy i tymi mniej zainteresowanymi. Raport opóźnień, prośby o przyspieszenia, monity wykonania… Telefon, telefon, fax, mail, telefon. TIK, TAK, TIK, TAK, TIK, TAK, KU- KU, KU-KU…
A na jutro to, to i tamto, oczywiście z pełną analizą, kilkoma wariantami i wskazaniem najkorzystniejszego scenariusza… No i priorytety, priorytety Panie Mariuszu!...
Gdyby Teoria ograniczeń Goldratta stała obok i wskazywała najsłabsze ogniwo swoim palcem, byłby on zwrócony w moją stronę…
Ale nagle alarm… ćwiczenia pożarowe… nie, to coś innego… dzwoni… dzwoni… coś… dzwoni… dlaczego dzwoni? Co się dzieje? Dlaczego mój budzik pokazuje 07:00? Dlaczego kalendarz ustawiony jest na 01 sierpnia? Dlaczego jestem w swoim domu? Czyżby… Czyżby mój pierwszy dzień w nowej pracy… Znowu?
Powyższa praca brała udział w konkursie "Dzień z życia logistyka".